Marcin Ciszewski – „Mróz”

P1310422 - kopia

„Mróz”. Mróz to teraz popularne nazwisko w rodzimej literaturze kryminalnej, ale póki co jakoś mnie do niego nie ciągnie i jak na razie jestem z tego wąskiego marginesu, który nic mrozowego nie czytał. Natomiast takiego „Mrozu” nie chciałem przepuścić. Od dawna czaiłem się na Ciszewskiego i w końcu się udało. Audiobook z promocji orlenowskiej, 14 godzin słuchania, mój ulubiony lektor, czyli Krzysztof Banaszyk (był narratorem w „Ojcu Chrzestnym”), czego chcieć więcej? Okazja jakich mało. Słuchawki na uszy i wio.

Co za odświeżająca dawka sensacji i kryminału! Taki, nomen omen, chłodny powiew w już lekko zalatującym stęchlizną otoczeniu. Nie wiedziałem czego się spodziewać, bo nigdy nic nie czytałem tego Autora, i naprawdę pozytywnie mnie zaskoczył. Na półce od dawna stoją dwie kolejne części z tego pogodowego cyklu „Upał” i „Wiatr” i coś czuję, że nie zdążą na dobre zaleźć kurzem i kotami.

Otóż wyobrażą sobie Państwo, że w skutek anomalii pogodowej – oderwana część lodowca wychłodziła, zdaje się, ciepły Prąd Północnoatlantycki – pogoda w Polsce w okolicach Świąt Bożego Narodzenia w 2011 roku spada do -60 st. C. Taka sytuacja staje się bodźcem do tego, aby niebrzydcy ale źli ludzie próbowali, poprzez swoje zorganizowane zadania, zdestabilizować sytuację polityczną w Polsce i cichaczem wywołać zamach stanu.

Tuż przed wielkim mrozem, jeszcze zanim wywołał panikę w państwie, nadkomisarz Jakub Tyszkiewicz razem ze swoją śledczą warszawską ekipą dostają sprawę zabójstwa pewnego nic nieznaczącego meteorologa o nazwisku Wicherek. Po bliższym zaznajomieniu ze sprawą okazuje się, że pan Wicherek dawno przewidział tę anomalię pogodową, tylko nikogo nie zdążył powiadomić, albo miał to zabronione. Coś zaczyna się święcić.

Po nitce do kłębka akcja rozkręca się koncertowo. Gna na łeb i na szyję poprzez grube połacie śniegu. Porwania, pościgi, zabójstwa, strzelaniny, korupcja, zemsta, a wokół tego  zawieja i zamieć z intryg, zagadek, świetnych rozwiązań fabularnych i powiązań między bohaterami. Porwała mnie ta książka i słuchałem jej kiedy tylko mogłem.

Jak w przeważnie każdej sensacji, kiedy akcja gna na złamanie karku, zdarzają się tutaj lekkie uproszczenia lub niedopowiedzenia. Jednak takie momenty giną w całości świetnie skonstruowanej historii i delektując się jej smakiem wcale nie dostałem czkawki.

Potrzebowałem takiej dawki rzetelnej sensacji. Kiedy ostatnio coś takiego czytałem? Do głowy przychodzi mi „Bezcenny” Miłoszewskiego. Ale „Mróz” jest lepszy. Twardzi mężczyźni, twarde kobiety, pierwszorzędny humor i mięcho bez owijania w bawełnę.

Jeszcze takie małe spostrzeżenie:

To już kolejny polski kryminał, w którym główny bohater ma na imię Jakub, lub Kuba. Tutaj jest Jakub Tyszkiewicz, u Wojciecha Chmielarza jest Jakub Mortka, u Eweliny Dydy jest Jakub Rau, a u Adriana Bednarka Kuba Sobański. Coś ominąłem? Może Państwo natrafili na jeszcze jednego Kubę?

Ciężko było znaleźć zimowe piwo w zawansowanej wiośnie, ale udało się. Browar Jan Olbracht wypuścił serię Piotrka z Bagien, a w niej Zimowe ALE – ciemne, rozgrzewające ALE, w sam raz na „Mróz”.

Dodaj komentarz

Start a Blog at WordPress.com.

Up ↑